Szybkie kursy, czyli na co uważać…
Wpis ten dodałam na stronie Naumianych już wcześniej, ale uważam, że są to dość istotne informacje, o których trzeba pamiętać, dlatego zapraszam do lektury
Gdy już raz wpadniesz w tryb nauki i zainteresuje Cię dany temat będziesz częstym uczestnikiem kursów on-line. Tu niestety czyhają na Ciebie dość poważne pułapki, na które musisz uważać…
Po pierwsze.
Nie zapisuj się na kilka kursów na raz. Tym bardziej, jeśli są one mocno pracochłonne.
Owszem, niektóre są dostępne tylko przez jakiś czas i aż szkoda nie skorzystać, ale uwierz mi – co za dużo, to nie zdrowo.
Wynikiem tego może być przeciążenie, brak czasu, brak motywacji do ukończenia, a co za tym wszystkim idzie – brak silnej woli, żeby wszystko skończyć.
Czasem mniej, znaczy lepiej. Kursy ograniczone czasowo, jeśli są porządne, na pewno będą jeszcze dostępne w innym terminie. Skup się na jednym i na spokojnie go kończ.
Pułapka nr 2
Czy wiesz, że gdy Ty rozglądasz się za kursami on-line – algorytmy Facebooka, Instagrama i innych Social Mediów, rozglądają się za Tobą?
Nie minie dużo czasu, jak na Twojej tablicy zaczną pokazywać się płatne ogłoszenia typu:
– nauczę Cię 5 rzeczy o…
– w ciągu jednej godziny dowiesz się o…
– pokażę Ci to i to – tego jeszcze nikt nie ma…
To nie jest nic złego. Co więcej, jeśli mam być szczera, to zawsze coś z takiego kursu wyłapiesz. Będzie to kilka ciekawostek lub pomysł na nowy kierunek nauki.
Na co więc zwracać uwagę, żeby być bezpiecznym?
Merytoryka takiego szybkiego kursu, trwa połowę spotkania. Druga połowa, to zwykła sprzedaż swoich szkoleń/kursów/programów. W tym również nie ma nic złego, rynek kursów on-line rośnie jak szalony.
Ty musisz uważać na to, co organizatorzy oferują.
Dlaczego?
Ponieważ to przeważnie jest dostępne za darmo – tyle, że nie u nich.
I tu, z własnego doświadczenia opowiem Ci o szkoleniu, na którym byłam. Uczestnicy, to przeważne ludzie prowadzący swoje małe firmy sprzedażowe w Internecie albo tacy, co mieli u nich pracować.
Po godzinie szkolenia, zaczęła się reklama produktu – który wg prowadzącego był nowością na rynku. Nie ważne już teraz jest, jaki był koszt produktu, który oczywiście tu oferowany był ze zniżką i w pakiecie innych extra dodatków.
Ważne było to, że od razu około 20 osób na 100 w szkoleniu dokonało zakupu.
Gdyby te osoby nie były omamione zachwalaniem prowadzącego, może by sprawdziły, że ten produkt jest w Internecie, a nawet kilka jego opcji, a co najgorsze – jest on darmowy…
Po 3
Ale wcale nie mniej ważne – dane, dane, dane…
Dane osobowe – Podawać? Czy nie?
Na profesjonalnych platformach – typu Coursera, aby uzyskać certyfikat – trzeba zweryfikować swój dowód osobisty.
No ale… Certyfikaty z tej platformy są znane na całym świecie i honorowane przez pracodawców.
Co innego, podczas dwu godzinnego kursu (w przykładzie takich, jak opisałam wyżej) z Facebooka, czy innego źródła, gdzie otrzymujemy w sumie certyfikat za wysłuchanie reklamy? Nie pokusiłabym się o podawania niczego innego, oprócz swojego imienia.
Dlatego też trzeba uważać i starać się wybierać znane albo sprawdzone już przez kogoś kursy on-line.
Udanej i spokojnej nauki!